Brzydzę się sobą, wstydzę tego uczucia, ale nie potrafię sobie z nim poradzić. Ilekroć o nim słyszę, coś we mnie drży w środku. Analizuję każde wypowiedziane o nim zdanie, każdą zasłyszaną informację. Myślę o nim przed snem, że wszyscy akceptują nasz związek, że nic w nim złego. Marzę o tym, że on czuje do mnie to samo.
Sennik całować się. Jak wiele osób na świecie, tak wiele łączących ich relacji i rodzajów pocałunków. Dlatego też całowanie się w senniku ma bardzo bogatą symbolikę. Może nawiązywać do romantycznych uczuć i ognistego pożądania. A także przyjacielskich relacji i szacunku, jakim darzymy innych ludzi i jakim oni darzą nas.
Zakochałam się w chłopaku którego wogle nie znam . Gdy koło niego przechodzę serce mije mi jak oszalałe . Napisał , że pisze mu się ze mną cudownie . Później napisał , żebym się ujawniła . Gdy się ujawniłam napisał , że przyjdzie za 40 minut bo idzie zjeść i pisze z dziewczyną ..
Dlaczego tak jest? jak mam zaufac po raz kolejny? ,dlugie rozmowy,bylo pieknie.W grudniu on przyjechal i wreszcie poznalismy sie,mielismy plany ze razem wyjedziemy itp zakochalam sie w nim ale
terapii w domu i dalej im się pieprzy. On się stara i nic. W końcu podczas kłótni ona mówi: "Chciałabym żebyś choć raz powiedział "nie wiem". (Nie wszystko da się naprawić). "Przypomniało mi się to, gdyż moje kochanie dla odmiany nie znosi gdy mówię nie wiem, więc teraz zawsze mam mówić, że wiem.
Vay Tiền Trả Góp Theo Tháng Chỉ Cần Cmnd. fot. Adobe Stock, Graphicroyalty Gdy go spotkałam po raz pierwszy, akurat zamykał drzwi sąsiedniego mieszkania. Zdziwiłam się, bo przecież znam wszystkich mieszkańców, a jego nigdy tu nie widziałam. Ukłonił mi się grzecznie i widocznie wyczuł moje zaciekawienie, bo wyjaśnił: – Będę pani nowym sąsiadem, wynajmuję tu pokój – powiedział. – Mam psa, ale jest grzeczny, nie szczeka, nie powinien nikogo niepokoić. – Państwo K. zgodzili się na psa? Byłam zaskoczona. To starsze małżeństwo, bezdzietne. On jest emerytowanym policjantem, a ona chyba była nauczycielką. Mają dom pod miastem i często tam jeżdżą, a w ogóle są mało towarzyscy i niewiele o nich wiem. Za to na pewno nie lubią dzieci i psów, bo nieraz widziałam, jak zwracają uwagę a to rodzicom, a to właścicielom czworonogów. – Zgodzili, chociaż nie od razu – sympatyczny szatyn uśmiechnął się i mrugnął do mnie. – Wszystko da się załatwić… Uśmiechnęłam się do niego i weszłam do swojego mieszkania, od razu zamykając drzwi na zasuwkę. „Sympatyczny facet, ale ostrożności nigdy za wiele...” – pomyślałam. Od tej pory spotykałam go bardzo często A to był na spacerze z Taborem – jak go wołał – pięknym, szkolonym wilczurem, a to przepuścił mnie w kolejce w sklepie, a to przytrzymał windę, gdy zamykałam mieszkanie. Zawsze mi się kłaniał i wyraźnie szukał okazji, by zamienić ze mną chociaż dwa słowa. Podobało mi się to. On mi się podobał… A to na pewno nie spodobałoby się mojemu chłopakowi. Co prawda, moja przygoda z Konradem się już kończyła. Przynajmniej ja ją chciałam zakończyć, ale to nie było proste. O wiele łatwiej jest kogoś wyrzucić z życia niż z mieszkania. A ja popełniłam ten błąd, że zgodziłam się, by się do mnie wprowadził. Jedyne, co mnie tłumaczy, to fakt, że był w podbramkowej sytuacji – jak twierdził – i nie miał gdzie się podziać. Podobno nagle wymówiono mu mieszkanie, bo córka właścicieli zaszła w ciążę i musiała się tam wprowadzić. Wtedy mu wierzyłam, ale teraz… Teraz za grosz nie mam do niego zaufania. Kiedy się poznaliśmy, Konrad wydawał się miłym i czułym facetem. Mówił, że pracuje jako kierowca na zlecenie i ma nienormowany czas pracy. To dlatego nigdy nie wiedział, czy będzie mógł spędzić ze mną wieczór albo weekend. Nieraz się zdarzało, że odbierał telefon w piątek wieczorem i okazywało się, że jeszcze tej nocy musi gdzieś jechać. Wydawało mi się dziwne, że te wyjazdy zazwyczaj wypadają nocą i kiedyś go nawet o to zapytałam. – Kochanie, to zawiłe, nie ma sensu, żebyś się tym zajmowała – mówił. – Po prostu ludzie chcą zazwyczaj, by towar dojechał na miejsce już na rano, a więc ja muszę jechać w nocy. Nigdy też nie udało mi się dowiedzieć, co to jest za towar. Ale może nie zwracałabym na to uwagi, gdyby nie fakt, że kiedyś przez przypadek zobaczyłam, co ma w bagażniku. Akurat wrócił z nocnej trasy, a ja musiałam pojechać do mamy i poprosiłam, żeby mnie podrzucił. Chciałam włożyć torbę do bagażnika i zbaraniałam – w środku był komputer, telewizor, laptop, jakaś walizka, niedomknięta, z której wystawał złoty czy złocony świecznik… Konrad podleciał i wyraźnie wściekły, zatrzasnął bagażnik. – Pomagam kumplowi się przeprowadzić – powiedział, ale w jego głosie wyraźnie słyszałam irytację i coś jeszcze. Strach? To właśnie spowodowało, że zaczęłam go baczniej obserwować. Zauważyłam, że często dysponuje większą gotówką, ale nigdy nie wpłaca jej na konto. Zawsze też bardzo pilnuje, żebym nie słyszała jego rozmów telefonicznych. I co najciekawsze – ma dwie komórki. Jedną, jak twierdzi, prywatną, na którą ja dzwonię, a drugą – służbową. Tyle że nigdy nie podał mi na nią numeru. I w dodatku co chwila ma nowy aparat. O to też zapytałam. – To szef nam daje, nie wiem, dlaczego ciągle je zmienia – powiedział, uciekając wzrokiem. W ogóle moje pytania go denerwowały Ja z czasem chyba też zaczęłam, bo jego stosunek do mnie zdecydowanie się zmienił. Coraz częściej był nieprzyjemny, porywczy i tajemniczy. Właściwie traktował mieszkanie u mnie jak bazę wypadową – ja powoli przestawałam się liczyć. Nic dziwnego, że ja też coraz mniej szukałam okazji, by z nim być. Nasza miłość gdzieś wyparowała, a łączyło nas tylko to, że on u mnie mieszka. Czasem czułam się, jakbym miała lokatora – bo nasze kontakty ograniczyły się do sporadycznych rozmów, czasem wspólnych obiadów i wspólnego dzielenia się kosztami. Bo co by nie mówić – Konrad za siebie płacił i dorzucał się do czynszu! Ale mnie taki układ męczył i już od dawna szukałam sposobu, by się z Konradem rozstać. Owszem, rozmawialiśmy na ten temat, ale on zawsze błagał: – Kochanie, daj mi jeszcze jedną szansę. Teraz mam trudny okres w pracy, ale to przejdzie i znowu będzie jak dawniej. Wreszcie jednak dotarło do niego, że to nie ma sensu. Uprosił jedynie, żebym pozwoliła mu mieszkać u siebie, dopóki czegoś nie znajdzie. Ale to trwa już trzy miesiące! W dodatku Konrad co jakiś czas próbuje mnie przekonać, bym do niego wróciła. No i jest piekielnie zazdrosny! Dlatego gdy zorientowałam się, że sąsiad chętnie by mnie bliżej poznał, zaczęłam kombinować, jak to zrobić, żeby Konrad się o tym nie dowiedział. Na szczęście spotkałam się z sąsiadem kiedyś przypadkiem w parku. Oczywiście natychmiast dałam się zaprosić na kawę. Paweł – bo tak miał na imię – okazał się inteligentnym i dowcipnym facetem. Nie ukrywał, że się mną interesuje. – Już dawno chciałem cię gdzieś zaprosić, ale mieszkasz z jakimś facetem – powiedział wprost. – Przyznaję, że podpytałem o ciebie. Powiedzieli, że chyba nie jesteście po ślubie… – Nie – przyznałam. – I nie będziemy. – Wolny zawiązek? – zapytał, patrząc na mnie uważnie. – Przepraszam, że tak dopytuję, to twoje prywatne sprawy, nie musisz mi niczego tłumaczyć. – Nie, dlaczego – akurat tę sprawę chciałam mu wyjaśnić. – Nie mam nic do ukrycia. To już skończone. Zerwałam z nim, tyle że on nie ma gdzie mieszkać, więc zgodziłam się, żeby na razie został u mnie. Tylko że on tak szuka nowego mieszkania, jakby nie chciał go znaleźć. Opowiedziałam Pawłowi o moim związku z Konradem i perypetiach z jego wyprowadzką. Wydawał się być zaciekawiony i dokładnie o wszystko wypytywał. Na koniec stwierdził, że to mu się nie podoba. – Wydaje mi się, że on nie chce się wyprowadzić – ostrzegł mnie. – Jakbyś miała jakieś kłopoty z nim, to zapukaj do mnie, dobrze? Obiecujesz? Obiecałam. Tak jak i to, że za dwa dni się z nim spotkam i pójdziemy do kina. Po kinie poszliśmy na spacer. Nie musiałam się spieszyć do domu, bo Konrad znowu miał nocny kurs. – Uważam, że nie powinnaś się tak nim przejmować – skrzywił się Paweł, gdy mu o tym powiedziałam. – On nie ma prawa ci niczego zabraniać. A w ogóle to jaki nocny kurs? Co on robi? Wyjaśniłam, że Konrad dostarcza towary na zamówienie i że nie wiem nic bliższego na ten temat. Spotkania z Pawłem stały się rytuałem Mijały tygodnie i miesiące a ja czułam, że zakochuję się coraz mocniej i mocniej. Tęskniłam za nim, czekałam na niego i coraz bardziej mi na nim zależało. Jemu na mnie chyba też, chociaż czasami miałam wrażenie, że o wiele bardziej interesuje się Konradem niż mną! Stale wypytywał, co robi, dokąd pojechał, z kim się spotyka, gdzie był. Kiedyś nawet ze śmiechem zarzuciłam Pawłowi, że może to nie ze mną powinien się umawiać. Speszył się. – No co ty – zaprotestował, ale widziałam, że trochę się zdenerwował. – Po prostu martwię się o ciebie, niepokoi mnie ten układ. Dlatego dopytuję się. Prawda spadła na mnie jak grom z jasnego nieba. Pewnego ranka ktoś zapukał do moich drzwi. Konrada nie było – nie wrócił jeszcze z nocnego wyjazdu. Przez wizjer zobaczyłam Pawła i jakiegoś policjanta. Otworzyłam zdezorientowana. – Przepraszam cię, ale musisz pojechać z nami na komisariat – powiedział, wyraźnie zmieszany. – Ubierz się, wszystko wyjaśnię ci po drodze. No i wyjaśnił. Że pracuje jako tajniak i od dawna namierzali szajkę złodziei. Konrad wpadł im w oko, ale wiedzieli, że to płotka, chcieli dotrzeć więc do jego szefów. Postanowili go śledzić. Namierzyli, gdzie mieszka i zakwaterowali Pawła w mieszkaniu obok, u byłego policjanta. Pukał do drzwi – udawałam, że mnie nie ma – Musiałem sprawdzić, czy jesteś w to zamieszana i poznać cię, by wyciągnąć jak najwięcej informacji o Konradzie – mówił mi w policyjnym radiowozie, patrząc martwo przed siebie. – Dlatego tak się kręciłem koło ciebie. Owszem, podobałaś mi się jako kobieta, ale nie sądziłem, że aż tak się zaangażuję. Uwierz mi – po raz pierwszy podczas swojego monologu spojrzał mi w oczy – naprawdę mi się podobasz. Umawiałem się z tobą nie tylko służbowo. Strasznie źle czułem się z tym, że cię okłamuję, ale przecież nie mogłem powiedzieć ci prawdy! Cała akcja wzięłaby w łeb. Proszę, wybacz… – Daruj sobie, dobrze – wycedziłam. Byłam wściekła. – Po prostu jestem głupia, naiwna i tyle. Nie przepraszaj. Pojadę, złożę wyjaśnienia, czy jak się to nazywa, i wrócę do domu. Znikniesz z mojego życia, ja z twojego. Jedyna korzyść, że Konrada, zdaje się, też mi się uda pozbyć za jednym zamachem. Może nie było to za jednym zamachem, bo w komisariacie musiałam się stawiać kilka razy. Oczywiście, Konrada aresztowali i zabrali jego rzeczy z mojego mieszkania. Paweł dzwonił do mnie, ale nie odbierałam. Pukał do drzwi – udawałam, że mnie nie ma. Dorwał mnie wreszcie, gdy wychodziłam z komisariatu po kolejnym przesłuchaniu. – Błagam, porozmawiajmy – złapał mnie za ramię. Przecież nie będę się szarpać z policjantem pod Pałacem Mostowskich! – Musisz mnie wysłuchać. Agata, ja cię naprawdę pokochałem. Zależy mi na tobie jak na nikim w życiu. Zrozumiem, jeżeli powiesz, że nic do mnie nie czujesz. Że byłem tylko odskocznią od Konrada. Ale proszę, jeżeli cokolwiek cię ze mną łączy, nie niszcz tego. Daj mi szansę, proszę. Przecież ja nie mogłem inaczej postąpić! – Daj mi spokój, dobrze? – odburknęłam. Byłam zła, ale najbardziej przerażało mnie to, że czułam łzy pod powiekami. Cholera, zranił mnie jak nikt, a ja nadal coś do niego czuję! – Obiecuję, że dam ci spokój, jeżeli powiesz, że ci na mnie nie zależy – odwrócił mnie twarzą do siebie. – Że nic do mnie nie czujesz. To zrozumiem. Odejdę i nie będę cię niepokoił. Stałam i patrzyłam na niego w milczeniu. Nie mogłam skłamać, patrząc w oczy, które kocham i na twarz, która mi się tak bardzo podoba. – Wiem, że masz żal, że się zawiodłaś i że mi nie ufasz – powiedział cicho. – Ale też wiem, że cię kocham, a to wystarczy, żebym zniósł z twojej strony wiele pytań, dociekań, złości i pretensji. Po prostu daj nam szansę. Kiwnęłam bezwiednie głową. Nie wiem, czy dobrze robię. Ale zamknięta w jego objęciach, obsypywana pocałunkami i tak nie byłam w stanie się nad tym zastanawiać. Czytaj także:„Nieznany sprawca w klubie skrzywdził moją żonę. Policja działała opieszale, więc wziąłem sprawy w swoje ręce”„Liczyłem na miłość i kobiece ciepło, a zostałem jeleniem. Dla Oliwii byłem sposobem na zabicie nudy, gdy nie było męża”„Ojciec trzymał mnie w klatce, a kiedy próbowałam uciec, zaatakował. Nie chciałam go skrzywdzić, ale musiałam się bronić”
Zakochanie się w starszym mężczyźnie, szczególnie jeśli imponuje on intelektualnie, a do tego otacza uwagą i opieką nie musi świadczyć o zaburzeniu, może jednak wskazywać na pewne braki czy niezrealizowane potrzeby, która owocują tą fascynacją. Jednak w tej sytuacji- gdy szansa na realizacje uczucia jest niewielka- warto zastanowić się, czy kontynuowanie znajomości i relacji przyniesie Pani więcej pozytywnych doznań, czy rozczarowań i cierpienia. Jeśli trudno poradzić sobie samemu- można skorzystać z pomocy psychologa, psychoterapeuty.
Witam. Dwa lata temu poznałam chłopaka. Teraz ja mam 16, a on 18 lat. Kiedy pierwszy raz go zobaczyłam od razu "wpadł mi w oko", ale nie przypuszczałabym jak to się potoczy. Zaprzyjaźniliśmy się. Uwielbiałam z nim przebywać, rozmawiac, zawsze mogłam się zawierzyć. W pewnym momencie sobie uświadomiłam, że się zakochałam. Wydawało się, że z jego strony jest podobnie, tak twierdzili nasi znajomi. Ukrywałam swojej uczucia przez jakieś 8 miesięcy, ale w pewnym momencie (dokładnie rok temu) już nie wytrzymałam i mu wyznałam prawdę i wtedy on też... Zaproponował przyjaźń, zgodzilam się. Było dobrze przez pierwsze dwa miesiące, a potem kłótnia i cisza na pół roku. Od marca zaczęliśmy rozmawiać. Jest dobrze aż do teraz. Zwierza się, mówi, ze jestem jego najlepszą przyjaciółką, i że bardzo mnie kocha oczywiście jako przyjaciółkę. Bardzo chciałam powrotu dawnych relacji, ale uświadamiam sobie, że pomimo minionego roku, moje uczucia się nie zmienily. Nadal go kocham. Cieszę się, ze jest szczęśliwy, ma chłopaka, ale gdy o tym słyszę mam ochotę się rozplakac. On przeprosił za wszystko, nawet za tę półroczna ciszę, chciał się wtedy odciąć, bo myślał, że tak będzie dobrze. Chodziłam do psychologa, bo prawie dopadła mnie depresja. Na dzień dzisiejszy kompletnie nie wiem co robić. Kiedy mnie dotyka tak po prostu nawet dla żartu chciałabym żeby nie przestawal, kiedy siedzimy u niego w domu popołudniu oglądając film marzy mi się by tak było zawsze. Ja nie wiem co robić. Jak się odkochać i zostać jego przyjaciółką, która nie pragnie niczego więcej? Pozdrawiam
Zakochują się raz, drugi, trzeci bez wzajemności, nieszczęśliwie. Myślą, że może taki ich los i lepiej być samemu, niż ciągle cierpieć. Tak myślą ci single, którzy doświadczają niespełnionej miłości. Ale może jednak warto zastanowić się, czemu historia lubi się powtarzać? "Zakochałem się w najlepszej przyjaciółce. Nie mogę przestać o niej myśleć. Problem w tym, że ona kocha innego" - pisze jeden z mężczyzn "Mężczyźni wypełniają sobie mną czas. Tak, jak mój ostatni partner. Czekał na dziewczynę, która miała się rozstać z innym chłopakiem" - mówi z kolei 37-latka Warto przeanalizować swoje dotychczasowe relacje, bo może się okazać, że tkwimy w schematach uczuciowych i zakochujemy się w osobach, które nie nadają się do stworzenia z nami trwałej relacji Więcej porad znajdziesz na stronie głównej Nieszczęśliwa, niespełniona miłość to przyczyna, dla której część singli nigdy nie zbudowała stałego związku. Przyznają, że brak odwzajemnienia uczuć przez drugą stronę zniechęcił ich (czasem nawet na wiele lat) do podejmowania kolejnych prób nawiązania głębszych, bardziej intymnych relacji damsko - męskich. Przyjaźń czy kochanie? Jeden z wypowiadających się na ten temat mężczyzn powiedział, że przez kilka lat był nieszczęśliwie zakochany w swojej najlepszej przyjaciółce. Zawsze oferował jej pomoc we wszelkich sprawach. Ona mu się zwierzała ze swoich kłopotów i wypłakiwała się ze swych niepowodzeń miłosnych. Liczył, że z czasem zobaczy, ile dla niego znaczy, i odwzajemni uczucie. Okazało się, że kiedy chłopak zdobył się na odwagę i powiedział jej o prawdziwych uczuciach, które do niej żywił, ona nie chciała kontynuować tej znajomości. W późniejszym czasie próbował umawiać się na randki w ciemno z różnymi kobietami, ale żadna nie podobała mu się na tyle, by chciał kontynuować znajomość. Stwierdził, że nigdy nie zaznał prawdziwej i odwzajemnionej miłości kobiety; zna jedynie miłość rodzinną, matki do syna, między rodzeństwem. - Naprawdę ją kochałem, kilka lat, całym sercem. Zawsze blisko, zawsze na wyciągnięcie ręki - wyznaje Andrzej, 33 lata. - Jak czegoś potrzebowała, to dzwoniła do mnie, a nie do swojego chłopaka. Czułem się ważny, potrzebny. Łudziłem się, że któregoś dnia zrozumie, że ze mną może być szczęśliwa, że nadaję się na jej faceta, a nie tylko przyjaciela. Ale niestety nie przetrwaliśmy mojego wyznania uczuć. Stwierdziła, że jak wie, co do niej czuję, to nie możemy się już przyjaźnić, a ona jest zakochana w kimś innym - mówi Andrzej. Inny mężczyzna napisał wiadomość do redakcji Sympatii o następującej treści: "Zakochałem się w mojej najlepszej przyjaciółce. Znamy się wiele lat i wiemy o sobie wszystko, rozmawiamy o wszystkim. Nie mogę przestać o niej myśleć. Problem w tym, że ona kocha innego i jest z nim, mimo że on co chwilę ją krzywdzi. Ona zawsze mu wybacza i zapomina" Także inni single przyznawali, że osoby, w których się zakochiwali, zawsze traktowały ich jak przyjaciół, a nie potencjalnych partnerów, dlatego nigdy nie udało im się stworzyć stałego związku. Do zabawy tak, do miłości nie Niektórzy single uważają, że prześladuje ich pech związany z miłością. Przyznają, że czują się jakby tkwili w błędnym kole: kiedy oni się zakochują, to zawsze w osobach, które nie odwzajemniają ich uczuć. Albo z kolei zakochuje się w nich ktoś, kogo nie darzą sympatią. Jedna z singielek przyznała, że jej doświadczenia życia we dwoje dotyczą jedynie związków o charakterze przelotnym. Zwykle trafiała na mężczyzn, którzy nie traktowali jej w kategoriach stałej partnerki, widząc w niej tylko osobę, z którą mogą w danej chwili miło spędzić czas. - Mam wrażenie, że mężczyźni wypełniają sobie mną czas - mówi Hanna, 37 lat. - Tak jak mój ostatni partner. Czekał na pewną dziewczynę, która miała się rozstać z innym chłopakiem (…). Może sama wybieram takie związki, które nie są dla mnie dobre, bo potem się okazuje, że ten ktoś już jest związany. I to tak jest, że chcą mnie tam, gdzie ja nie chcę, a tam gdzie ja chcę, to mnie nie chcą. Taka autodestrukcja w moim wydaniu - wyznaje. "Mężczyźni wypełniają sobie mną czas" - Pavel Rumme / Shutterstock Kolejna singielka stwierdziła, że jest sama, ponieważ trafia wyłącznie na "takich typów", którym się podoba, ale z kolei ona nie chce się z nimi umawiać. Natomiast ci mężczyźni, którzy jej się podobają, nie chcą się z nią spotykać i zazwyczaj po pierwszej randce nie umawiają się na kolejny raz. Dziewczyna nie wie, czemu tak się dzieje, bo traci z nimi kontakt i nie ma szans, aby to wyjaśnić. - Kilka razy zakochałam się bez wzajemności,i to było bardzo przykre - wyznaje Kamila, 32 lata. - Miałam jeden króciutki romans, który przysporzył mi więcej kłopotów niż ostatecznie pożytku, bo bardzo długo z tego wychodziłam (…) W końcu stwierdziłam, że to bez sensu, skoro zawsze trafiam na takich facetów, tylko co ja w nich widzę, czemu nie czuję nigdy zagrożenia? Oni chcą się tylko zabawić, a ja się naprawdę angażuję. W błędnym kole Niektórzy single zaczynają dostrzegać, że wybierają na partnerów osoby o podobnych osobowościach czy będących w podobnej sytuacji życiowej. I zaczynają rozumieć, że wybierają takie osoby, z którymi "happy end" nie jest możliwy. - Nie chodzi o jedną dziewczynę, ich tak naprawdę było kilka - mówi Kamil, 37 lat. - Najpierw związek platoniczny z moją znajomą. Ja o nią walczyłem, ona mnie w końcu olała i zakochała się w innym. Potem z dziewczyną, która miała dziecko, które bardzo pokochałem i się nimi opiekowałem, ale ostatecznie ona była niezrównoważona emocjonalnie. Robiła awantury, przez co popsułem sobie relacje z przyjaciółmi, bo ich obrażała, w końcu musiałem zmienić zamki w drzwiach. Ale długo wierzyłem, że mogę jej pomóc rozwiązać problemy, że możemy być szczęśliwi. I ostatnio, przez kilka lat byłem przy kolejnej kobiecie, też miała dziecko. Kochałem ją i nadal kocham, i to dziecko... bardzo, bardzo się przywiązałem. Ale ona mnie nie chce, nie chce być ze mną, nie bardzo rozumiem czemu. Zawsze próbowałem jej pomagać, ona mnie zwodziła, ostatecznie wróciła do męża, a ja mam znowu złamane serce - zwierza się Kamil. Inna z wypowiadających się na ten temat kobiet przyznała, że po kilku latach nieudolnych prób budowania relacji z mężczyznami zaczęła się zastanawiać, dlaczego nigdy nie są one długotrwałe. Przyjrzała się tym związkom i stwierdziła, że na partnerów wybiera sobie zawsze podobny typ mężczyzny - lekkoducha, który ceni sobie wolność i niezależność. Przyznała, że z jednej strony podobają jej się tacy mężczyźni, z drugiej - pragnęłaby założyć rodzinę. Jednak z takim typem mężczyzny jest to mało prawdopodobne. Jak zmienić schemat i zakochać się z wzajemnością? "Dojście do siebie" i "wyleczenie ran" po przeżyciach związanych z niespełnioną miłością było dla wielu singli bardzo bolesne. Zniechęceni kolejnymi porażkami miłosnymi, chcą unikać tego rodzaju negatywnych emocji, dlatego próbują w ogóle się nie angażować w relacje damsko - męskie. Nie chcą się znowu zakochać, bo uważają, że skoro do tej pory nie udało im się stworzyć szczęśliwej relacji z wybraną przez siebie osobą, to jest mało prawdopodobne, że kiedykolwiek im się to uda. Być może jednak warto przeanalizować swoje dotychczasowe relacje, bo może się okazać, że tkwimy w pewnego rodzaju schematach uczuciowych. Wybieramy podobny typ kobiet lub mężczyzn, którzy mimo że są dla nas pociągający i łatwo się w nich zakochujemy, to nie nadają się do stworzenia trwałej relacji. Chociaż serce nie sługa, może warto przyjrzeć się tym naszym wyborom, bo może się okazać, że wcale nie musimy znowu cierpieć... Masz problem? Napisz: redakcja@ Źródło:
Rok temu zakochałem się w Kacprze. Wiem, że on ma dziewczynę w Szwecji do której jeździ co wakacje i jest mu z nią dobrze. Bardzo mi zależy na jego szczęściu. Nie wiem czy o niego walczyć? Wydaje mi się, że on o moich uczuciach wie, ale czy może lepiej powiedzieć mu to osobiście? Zakochanie bez wzajemności to bardzo przykra sprawa. Bo masz wrażenie, ze dużo dajesz i dużo cię to wszystko kosztuje a w zamian nie dostajesz nic poza smutkiem i rozczarowaniem. Niestety w takiej sytuacji w jakiej się znalazłaś niewiele masz jeszcze do zrobienia. Jeśli chłopak wie o twoim uczuciu ale nie jest nim zainteresowany to chyba najlepiej nie brnąć w to dalej. Tak to już w życiu czasem jest, że kochamy nie tych, którzy chętnie odwzajemniliby nasze uczucie. I na odwrót - kochają nas ci, którzy nie bardzo nas interesują. Szczególnie w wieku nastu lat jest to zjawisko dość powszechne. Nie świadczy to o tym, że jesteśmy kiepscy czy do niczego ale tylko to, ze dla danej osoby nie jesteśmy kimś właściwym. Nie można zakochać się na zawołanie i nie można nikogo do uczucia zmusić czy nawet nakłonić. Dlatego nie bardzo skłaniałabym się do opcji "walczyć" o o kogoś bo nie do końca wyobrażam sobie na czym miałoby to konkretnie polegać. Szczególnie gdy dla obydwu stron sprawa jest jasna - a twierdzisz, ze jest. A może po prostu postarałabyś się poznać go lepiej, spędzić z nim trochę czasu, zobaczyć czy rzeczywiście warto się przy tym uczuciu upierać? Może macie jakichś wspólnych znajomych lub wspólne zainteresowania. To pewnie zbliżyłoby was bardziej niż ewentualne narzucanie się z poważnymi tematami dotyczącymi miłości. Jeśli będziecie się dobrze bawić to na to też przyjdzie odpowiedni moment. Pamiętaj, że odpowiedź naszego eksperta ma charakter informacyjny i nie zastąpi wizyty u lekarza. Inne porady tego eksperta Tatiana Ostaszewska-Mosak
dlaczego sie w nim zakochalam